Jedno co mi się ciśnie na usta po przeczytaniu tej książki to głośne Wowwwwwwwww!!! Vladimir Wolff powalił mnie na łopatki. „Horyzont zdarzeń” liczy sobie 630 stron, które dosłownie wessałem w ciągu dwóch dni (a ściślej ujmując dwóch kompletnie zarwanych nocy). Wypiłem tyle kaw, że już chyba nie mam w żyłach grama krwi.
Książka idealnie wpasowała mi się w obecne wydarzenia na arenie międzynarodowej a szczególnie konflikt zbrojny na Krymie. Autor prowadzi czytelnika przez historię na którą składa się paranoja w polityce władz cywilnych i wojskowych Rosji, niezadowolenie społeczeństwa rosyjskiego prowadzące do licznych zamieszek, islamscy terroryści, władze amerykańskie uważające się za pępek świata, konflikt zbrojny na prawie całej naszej północnej i wschodniej granicy – jednym słowem pasjonujący political fiction od którego bardzo trudno się oderwać.
Książki Wolffa czyta się bardzo dobrze, gdyż nie ma w nich podziału na wyłącznie złych Rosjan i wyłącznie dobrych i bohaterskich wojowników zachodu. Mamy tu w perfekcyjny sposób przedstawioną hipotetyczną sytuację, która… jest niesamowicie realistyczna i możliwa do zaistnienia w rzeczywistości.
Polecam i ostrzegam, że od tej książki nie sposób się oderwać.