Przyznam się, że do przeczytania tej książki zachęciła mnie znajoma i nie żałuję, gdyż jest to znakomity i bardzo dobrze napisany kryminał. Historia zaczyna się niewinnie: główna bohaterka Anka Serafin wraca po latach w Tatry do Murzasichle gdzie jej rodzina prowadzi hotelik. Wyrusza na samotny spacer i… znajduje rozkawałkowane ludzkie zwłoki. Gdy wraz z policją stara się rozwiązać zagadkę trafia na mur niechęci mieszkańców wioski. Sprawa zaczyna się komplikować, pojawiają się nowi bohaterowie i trupy, tropy się plączą, a sprawa tak się komplikuje, że czytelnik zaczyna wątpić czy kiedykolwiek morderca zostanie odnaleziony.
W moim odczuciu (naprawdę mogą to ocenić tylko osoby wychowane na Podhalu) Małgorzata i Michał Kuźmińscy stanęli na wysokości zadania oddając góralską mentalność, język, kulturę i sposób myślenia. Bohaterowie nie są przerysowani i na siłę kreowani na osoby nieskazitelnego charakteru. Historia opowiedziana jest w bardzo interesujący i ciekawy sposób. Czytelnik nie jest przytłaczany nadmiernymi opisami czy makabrycznymi szczegółami.
Książkę czyta się szybko i bez większego wysiłku (no może poza chwilami gdy tekst pisany jest gwarą góralską i trzeba się chwile zastanowić nad znaczeniem słów :) ).
Gorąco polecam !